piątek, 1 stycznia 2016

Świnica

O Świnicy myślałem od dawna...baaa, nawet rok temu próbowałem ją zdobyć, ale warunki nam na to nie pozwoliły więc trzeba było się wycofać(Pamiętam ten dzień, właśnie wtedy zginęły 2 osoby w Polskich Tatrach)
Czasem człowiek musi mieć odwagę zrezygnować z czegoś, by móc powtórzyć to jeszcze raz...

Decyzja o wyjściu zapada w piątek, mimo iż pogoda na niedzielę nie zapowiada się rewelacyjnie, to jednak postanawiamy spróbować...
W sobotę późnym wieczorem wyjeżdżamy pod Nowy Targ, żeby było bliżej. Na miejsce docieramy kilka minut po 22, troszkę posiadówy z rodziną no i idziemy spać, jest po 23 pobudka 3:40. Nie całe 5 godzin snu-dramat, zwłaszcza że Gosia moja pracowała do 20tej, a ja do 13... no ale nic. Zbieramy się szybko i wyjeżdżamy... na polu 5 stopni, jeszcze ciemno. Na miejscu jest jeszcze zimniej...
Dojeżdżamy do kuźnic, zmieniamy obuwie i w drogę... jest 5:32 jak ruszamy...

***Zapraszam***


Jest bardzo zimno, na dodatek wchodzimy przez Boczań gdzie pomimo wstającego słoneczka, żaden promyczek do nas nie dociera by choć troszkę nas ogrzać. Idziemy spokojnie, mamy dość duży zapas czasu, więc nie musimy gonić. Zawsze przystajemy by popatrzeć na Giewont, tak samo jest i tym razem. 


Po drodze cisza, nie ma praktycznie ludzi, więc można delektować się spokojem i śpiewem ptaszków, które również wcześniej wstały. Po kilku minutach ruszamy, bo znów się robi zimno... Na szczęście za parę minut wychodzimy z lasu, więc na pewno zrobi się cieplej.
Po około 1h 30 minutach wchodzimy na Gąsienicową


No i zastanawiamy się co zrobić. Iść do schroniska na śniadanko, czy jednak ruszać dalej? Postanawiamy iść dalej, bo pogoda jest co najmniej dziwna... Dochodzimy do Czarnego stawu gdzie i robimy dłuższą przerwę, by nacieszyć oczy cudnym widokiem. Przysiadamy na 30 minut. Zaczyna być coraz więcej ludzi, więc ruszamy żeby nie przepychać się po drodze na Zawrat, W połowie jeziorka jeszcze szybki strzał i ruszamy dalej przed siebie...


Jeszcze jedno zdjęcie na staw od "tyłu" 


Po paru minutach ukazuje nam się widok na pierwszą część naszej wyprawy. Podejście na Zawrat, z dołu wygląda dość ciekawie 


Po przejściu za plecami ukazuje nam się piękny widok na Żółtą turnię i Zamarzły staw.Jest cudnie...


Dochodzimy do teoretycznie najtrudniejszego miejsca na Zawracie, rozpoczyna się lekka wspinaczka przy użyciu rąk, łańcucha i klamer, żeby tego było mało, zaczynają się też pojawiać ciemne chmury i od razu myśl: "Znów Świnia nie dla mnie?" 


Raz, dwa trzy i jesteśmy już za pierwszymi łańcuchami, Przed nami idzie starszy pan, wygląda dość nie pewnie i na pewno był zmęczony. Zapytałem, czy mu pomóc... stwierdził, że da radę- tak więc ruszyliśmy dalej...


Tym razem klamry mamy przed sobą, dość łatwe(wg. mnie) do przejścia, ale pani która była na szlaku, miała dość duży problem z jej pokonaniem, tutaj właśnie pojawiła się nie odpowiedzialność, bo zabrał ją mąż na pierwsza wycieczkę w Tatry, nie informując jej tak na prawdę o stopniu trudność jaki tam występuję. Przeczekaliśmy dobrych kilka minut, Pani się udało, a my ruszamy dalej.


W końcu dochodzimy bezpiecznie na przełęcz. Z jednej strony piękny widok na trasę którą pokonaliśmy...


A z drugiej piękne chmury które wiszą i zasłaniają Krywań, ale za to bez problemu można dostrzec : Zadni Staw Polski, Wole Oko czy Czarny Staw Polski


Na Zawracie jest dość spokojnie, mało ludzi, wiaterek tylko dość mocno wieje ale jest przyjemnie. Niestety będąc na przełęczy spotykamy się też z aktem wandalizmu, nie rozumiem ludzi...niestety, no ale cóż widocznie kogoś uszczęśliwiło napisanie "Śląsk Wrocław" na kamieniu. Gdyby jeszcze ta drużyna coś osiągnęła, zaistniała w świecie futbolu, żeby aż tak ją wysławiać... No ale...


Warunki zmieniały się co 10 sekund...
Raz słońce, raz chmury jak by miało padać. Mimo wszystko zapada decyzja, idziemy... Mamy sporo czasu, najwyżej jak popada będziemy 5 godzin z schodzić No to idziemy...
Początkowo ścieżka idzie w dół, by po paru metrach zacząć piąć się w górę. Jakoś nie stanow toi większego problemu, dochodzimy do pierwszych łańcuchów, przechodzimy i nie jest źle...
Za to widok...eh



Przed nami troszkę większa trudność, dość stromo, łańcuchy i gładka skała- przy deszczu na pewno jest bardzo nie przyjemnie, na szczęście jest sucho i bez większych problemów wychodzimy wyżej. 


Chyba największym niebezpieczeństwem na trasie są same widoki, no bo jak iść i skupiać się na trasie, gdy za nami jest coś takiego...


Dochodzimy do drugiej trudności, mniej łańcucha a skały również śliskie- wychodzimy jest OK Patrząc co mamy za plecami, można nabawić się gęsiej skórki, tak na prawdę wystarczy chwila nie uwagi...


Jesteśmy już blisko można zobaczyć co się dzieje po drugiej stronie, a tam cudny widok na Gąsienicową, Stawy Gąsienicowe, Kościelec 


No i jesteśmy, udaje nam się bez problemu wejść na szczyt, wieje jak cholera, do tego pogoda się załamuje, zaczynają nacierać chmury... Ale udaje się zrobić jeden strzał..


By za chwilę było już tylko mleko...


Siedzimy jeszcze parę chwil... Cieszymy się, że się udało, ale zdajemy sobie sprawę że to dopiero połowa sukcesu, że jeszcze zejście przed nami, a nikt nie wie co nam pogoda spłata. Na szczęście udaje się zejść bez problemu. W górę napierają tłumy, eh... minąłem wielu ludzi, którzy kilka minut wcześniej wysiedli z kolejki. Trampki, koszula, torebeczka na ramieniu, bez wody, jakiegoś większego zapasu. Można tylko sobie w duchu pomyśleć, jak działa ludzka wyobraźnia.
Usiadłem jeszcze na Świnickiej i obserwowałem tych ludzi którzy ostro gnali w górę, nikt nie zawrócił aż w końcu chmury przykryły wszystko, a my zeszliśmy do Gąsienicowej na smaczny obiadek.

Co do samej Świnicy. Góra trudna i to na pewno, ale jak to mówią: nie taki diabeł straszny... Rozwaga, rozwaga i jeszcze raz rozwaga. Jest wiele miejsc, w których można zakończyć swój żywot, ale jeśli staram iść spokojnie, nie robić z siebie ludzi nie zniszczalnych... jest jak najbardziej do przejścia. Choć nie wyobrażam sobie być na niej podczas burzy i deszczu
Dzięki za poświęcone kilka minut na moje wypociny  
i na koniec jeszcze: 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz