niedziela, 3 stycznia 2016

Kościelec

W zeszły piątek, w raz z moją Gosią postanowiliśmy w końcu spróbować się z Kościelcem. 
 Wiele o nim czytam, wiele pytałem, aż w końcu postanowiłem spróbować. 
 Każdy kto widział Kościelca choćby z Gąsienicowej wie, że nie jest to góra przyjemna z wyglądu, jednak nie taki diabeł straszny... 

 Zapraszam do mojej fotorelacji. 
 Od Środy intensywnie śledziłem pogodę, zwłaszcza że różne portale, pogodynki itp itd rożnie pokazywały, dlatego decyzja o tym, że idziemy zapadła w piątek rano. Pogoda trudna do ocenienia, dlatego po oglądnięciu kamery z Topr-u-decycja, idziemy do murowańca i zobaczymy co będzie się działo.

(kościelec, od prawej Świnicia, a na środku moja towarzyszka)


Niestety początkowo miny nie były za wesołe, kościelec "zadymiony" więc jesli wejdziemy, to nic widzieć nie będziemy. Na szczęście pogoda chyba robi się łaskawa i kościelec zaczyna nam się pokazywać, jednak chmury nie odpuszczają 

 (chyba najbardziej klasyczny widok z Hali Gąsienicowej)


Wchodzimy do schroniska, szybka zupka i decyzja co robić? ryzykujemy i postanawiamy wejść na Karb, później się zobaczy. Szybkim kroczkiem dochodzimy do stawu, kilka minut odpoczynku i ruszamy na przełęcz. Po przejściu kilkudziesięciu metrów widoki zaczynają robić się coraz ciekawsze 


Już samo pdejście pod Karb-a daje lekko odczuć w nogach, a gdzie tu jeszcze szczyt a tak prezentuje się podejście na przełęcz:


a tyle jeszcze przed nami...


W końcu docieramy na przełęcz, krótki odpoczynek i chwila zastanowienia co zrobić, bo chmury dalej wiszą... 


Po kilku minutach pogoda wariuje i wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie- ruszamy na szczyt 


Do szczytu już praktycznie aparatu nie wyciagałem z plecaka, nie byłoby za wygodnie iść i robić zdjęcia. Idąc zastanawiałem się, co mnie czeka po drodze i tak doszedłem do szczytu i stwierdziłem, że to nie taki trudne jak się mogło wydawać. Przez chwilę nawet byliśmy sami na szczycie 


Jednak przepaście robią wrażenie...

 (zamarzły staw i droga na Zawrat)


(Świnica)

(Czarny staw Gąsienicowy)





a tak prezentuje się panorama Zakopanego widziana z Kościelca 


Zaczynamy schodzić, widoki są cudne, pogoda nam dopisuje. 

(widok na stawy Gąsienicowe)


Na pewno o wiele gorzej się schodzi niż wdrapuje na górę, ale po woli i z rozwagą nie stanowi większego problemu.

(Kasprowy i w tle Giewont)


I chyba jedno z trudniejszych miejsc na szlaku(przynajmniej kilka osób idących miało tam nie małe problemy) 


No i udało się, bezpiecznie zeszliśmy. Postanowiliśmy nie schodzić do czarnego stawu gąsienicowego tylko do czarnego szlaku ze świnickiej przełęczy. Dumni i szczęśliwi mogliśmy jeszcze podziwiać naszą "zdobycz"


Co mogę napisać o samej górze? Na pewno to, że do kiedy ktoś nie postanowi wejść na nią, to nie do wie się, czy sprawia trudność. W jednym momencie schodziło dwóch chłopaków, którym ustępowaliśmy miejsca. Schodzili jakby ich sparaliżowało, my zaś w tym samym miejscu przeszliśmy jakby nigdy nic. Myślę, że największy problem tak góra sprawia, gdy pada deszcz i płyty są śliskie. Tak czy inaczej, bardzo się cieszę że w końcu udało się mi na nią wejść. 

 Pozdrawiam Janusz

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz